FAScynujące forum
Forum dla rodziców, opiekunów i specjalistów zainteresowanych problematyką zaburzeń rozwojowych u dzieci i młodzieży

Pytania i odpowiedzi - tak trudno jest podjąć decyzje

Magdalena2509 - 2008-02-04, 08:58
Temat postu: tak trudno jest podjąć decyzje
Chciałbym stowrzyć rodzinę zastępczą dla dziecka. Byłam na rozmowach w MOPSie i tam dowiedziałam się o FAS. Przeraziło mnie to.Zawsze uważałam że dzieci z rodzin patologicznych nie są z natury złe, że to nie geny (a przynajmiej nie w 100%) odpowiadają za zachowanie tych dzieci. Uważałm że miłość i czas im poświęcony pozwoli mi wychować dziecko któremu nie przydzie do głowy kraść, które nie wpadnie w tzw. złe toważystwo. A teraz sama nie wiem. Boje się, że pomimo wszelkich prób i tak skazane jest to na niepowodzenie bo przecież ta choroba często kieruje wyborami tych dzieci (FAS). Proszę o wszelkie praktyczne informacje o tej chorobie. .....Nie wiem czego oczekuje pewnie odpowiedzi jaką podjąć decyzje....... Chociaż wiem że to niemożliwe.
Pozdrawiam :blondi:

agafia - 2008-02-04, 09:14

Mam troje dzieci z FAS w RZ. Dzieci robią rewelacyjne postępy. Trzeba oczywiście umieć te postępy zobaczyć i nie porównywać FASolek z jakąś wyimaginowana "normą".
Ale też trzeba wiedzieć, że FAS/FAE to nie jedyny poważny problem z jakim musimy się zmierzyć przyjmując dzieci do rodziny zastępczej. To jeden z wierzchołków góry lodowej.
Dopiero kombinacja FAS/FAE i odrzucenia emocjonalnego (które jest udziałem dzieci umieszczanych w rodzinie zastępczej) to już większa część tej góry.

A praktyczne informacje....
Jak już przeczytasz wszystko co jest na forum to zadawaj pytania....
Im większa wiedza tym większa szansa, że decyzja będzie dobra.
Wiedza i stałe wsparcie i... będzie dobrze nawet z najtrudniejszymi FASolkami :)
Nawet z takimi jak mój Krzyś.... http://rodzinyzastepcze.h...opic.php?t=1626
Bo Krzyś teraz jest świetnym chłopakiem, który bardzo się stara i w szkole i w domu. Pomaga mi karmić kozy, opiekuje się małą Agatką, jest poważny i opanowany, świetnie się uczy....

Magdalena2509 - 2008-02-04, 11:13

W ośrodku zadali my pytanie czy interesują mnie dzieci zdrowe czy chore. Strasznie krępujące tak mówić o dzieciach jak o towarze do zakupu i jego jakości, ale rozumiem że muszą poznać moje oczekiwania. Nie ukrywam że odpowiedziałam "zdrowe". Jednak wiem że FAS nie koniecznie może się ujawnić w tak młody wieku (2,5-3 lata). Chciałaby tylko żeby to dziecko mogło być samodzielne jako dorosły.
Magdalena2509 - 2008-02-04, 11:14

W ośrodku zadali my pytanie czy interesują mnie dzieci zdrowe czy chore. Strasznie krępujące tak mówić o dzieciach jak o towarze do zakupu i jego jakości, ale rozumiem że muszą poznać moje oczekiwania. Nie ukrywam że odpowiedziałam "zdrowe". Jednak wiem że FAS nie koniecznie może się ujawnić w tak młody wieku (2,5-3 lata). Chciałaby tylko żeby to dziecko mogło być samodzielne jako dorosły.
agafia - 2008-02-04, 11:38

FAS może się nie ujawnić a najczęściej nie jest diagnozowany.
FAE to już bankowo nikt nie zauważy....

Generalnie trzeba przyjąć założenie, że dzieci umieszczane w rodzinie zastępczej nie są z definicji.

Jeśli nawet nie maja FAS/FAE to już sam fakt odrzucenia przez matkę biologiczną i umieszczenia poza rodziną jest patologiczny, rodzi deficyty i ma fundamentalne znaczenie dla psychiki, dla emocjonalności dziecka.

Jeśli dziecko jest przenoszone do RZ bezpośrednio z rodziny biologicznej gdzie spotkało się z przemocą i/lub molestowaniem, jest zaniedbane - to jest to kolejny przyczynek do nieuznanie dziecka za zdrowe.

Jeśli dziecko trafiło do placówki (miejsca stosowania przemocy instytucjonalnej) - to jeszcze gorzej....

Przyjmując dziecko chore decydujemy się więc na przyjecie dziecka z postawioną diagnozą (nie zawsze właściwą). To daje nam pewien "komfort" nie generowanie nadmiernych oczekiwań w stosunku do dziecka.

Przyjmując dziecko zdrowe przyjmujemy dziecko bez diagnozy i jest ono jeszcze większą niewiadoma. Oczekujemy (i oczekuje nasze otoczenie), że dziecko będzie się świetnie rozwijać i zostanie profesorem. A zwykle tak nie jest... i frustracja gotowa....

Zaryzykuję więc dość ryzykowną tezę, że przyjęcie przez rodzinę zastępczą dziecka z "defektem" jest pod pewnymi względami korzystniejsze (przynajmniej jeśli chodzi o przyjęcie pierwszego dziecka). No ale to moja koncepcja i nie każdy musi się z nią zgodzić....

Magdalena2509 - 2008-02-04, 11:51

Tak, chyba muszę założyć że to dziecko nie będzie takie jak mój Tobiasz. Bo mam synka 3,5 roku i tak naprawdę to o jego reakcję bardzo się boje. Jak czytam wpisy na forum to uświadamiam sobie że to będzie ciężka przeprawa.
agafia - 2008-02-04, 12:14

Magdalena2509 napisał/a:
to dziecko nie będzie takie jak mój Tobiasz

A to z całą pewnością.
Jakiekolwiek porównywanie będzie tu szkodliwe.
Niezależnie od tego czy przyjęte dziecko ma organiczne uszkodzenia mózgu spowodowane alkoholem pitym przez matkę w czasie ciąży czy też ich nie ma nie będzie to dziecko takie jak Tobiasz.

Magdalena2509 napisał/a:
to będzie ciężka przeprawa

...bez wątpienia.
Ale dziecko przyjęta w wieku 2,5 - 3 latka da Ci chwilę na rozeznanie się w sytuacji i okrzepnięcie. Problemy medyczno-opiekuńcze są do ogarnięcia a na najtrudniejsze jest jeszcze czas...

Gość - 2008-02-04, 12:27

a jak jest reakcja otoczenia np. sąsiadów? Chciaż najbliższa rodzina wie mam wrażenie że nierozumieją dlaczego. Słyszę te ich myśli w głowie (dlaczego nie urodzi drugiego ??), po co jej problem.
Chciałabym ich przygotować do tego co może być ale przecież ja sama nie wiem czy jestem przygotowana.

agafia - 2008-02-04, 12:38

Z mojego doświadczenia....
Reakcja sąsiadów (mieszkamy na wsi) jest bardzo pozytywna, czasem nawet za bardzo (głośno wyrażany podziw w miejsce akceptacji i ew. pomocy). Ale też jest czasem pewna izolacja.... a już ciszej "ile oni się na tych dzieciach dorobili", czasem wyraźna chęć dokopania (bo skoro są tacy dobrzy to trzeba wyrównać) - więc różne plotki i oskarżenia...
Reakcja otoczenia dalszego (miasteczko powiatowe, szkoła , przychodnia etc) jest pozytywna i bardziej jednoznaczna. Akceptacja w sklepie, na ulicy, w poczekalni. No ale to po latach naszego bycia tu....
Czasem mam wrażenie, że jestem chodzącym wyrzutem sumienia....
W każdym razie to porusza.....

Magdalena2509 - 2008-02-04, 13:09

A tak z praktyki:
jak długo trwa szkolenie?
Zastanawia mnie też jak oni wybierają dziecko?
Jak i dzie jest pierwszy kontakt?
Jak go oceniają?
No i najgorsze (dla mnie) rodzice biologiczni.....?

agafia - 2008-02-04, 13:22

Magdalena2509 napisał/a:
A tak z praktyki:
jak długo trwa szkolenie?


Różnie. SPUR to 50 godzin. Do innych programów (PRIDE, Rodzina i lokalne) mam dużo zastrzeżeń. No ale to znów moje zdanie..... Bywa kilka spotkań.... Zależy czy chodzi o szybkie uzyskanie kwalifikacji czy też o wiedzę, umiejętności, kompetencje...

Magdalena2509 napisał/a:
Zastanawia mnie też jak oni wybierają dziecko?

Niestety często nie wybierają. Po prostu umieszczają tam gdzie jest miejsce. Ale to bardzo zależy od ludzi. Niestety nie jest częsty pogląd, że nie każda rodzina jest w stanie pomóc każdemu dziecku. Rodzina może sformułować swoją ofertę. Jest to konkret - takiemu dziecku jesteśmy w stanie zaoferować skuteczna pomoc nie narażając siebie i swoich dzieci biologicznych. Czasem jest to odbierane jak wybrzydzanie... A do sformułowania takiej oferty trzeba już mieć sporą wiedzę....

Magdalena2509 napisał/a:
Jak i gdzie jest pierwszy kontakt?

Różnie. Jeśli dziecko jest w placówce to najpierw można być rodzina zaprzyjaźnioną. Wspólne spacerki.... Potem wspólne weekendy i Święta (ew. wakacje).... Traw to nieraz wiele miesięcy...
A czasem trzeba dziecko szybko zabrać z rodziny biologicznej gdzie dzieje się mu krzywda (lub komuś się wydaje, że mu się dzieje) i wtedy już bez preludium....

Magdalena2509 napisał/a:
Jak go oceniają?

Rzadko oceniają...

Magdalena2509 napisał/a:
No i najgorsze (dla mnie) rodzice biologiczni.....?

To odrębny temat. Tu też polecam SPUR jako szkolenie, bo wyjaśnia istotę problemu i konieczność kontaktu....

Magdalena2509 - 2008-02-04, 13:47

Kiedyś usłyszałam taką opinię (nie wiem czy prawdziwą) że te "panie" specjalnie ukrywają problemy dziecka czy też nie mówią całej prawdy żeby nie zniechęcić zainteresowanych przyjęciem dziecka. Zastanawiam się na ile wezmą pod uwagę to o czym pisałaś: czyli moją sytuację rodzinną i do niej dopasują dziecko tak by zarówno my i dziecko przysposobione miało łatwiejszy start. Z rózmów w ośrodku Pani powiedziała że oczywiście wybierają dziecko pod kontem rozów któr przeprowadziliśmy ipt. Myślisz że można temu wierzyć?
Magdalena2509 - 2008-02-04, 14:04

Kiedyś usłyszałam taką opinię (nie wiem czy prawdziwą) że te "panie" specjalnie ukrywają problemy dziecka czy też nie mówią całej prawdy żeby nie zniechęcić zainteresowanych przyjęciem dziecka. Zastanawiam się na ile wezmą pod uwagę to o czym pisałaś: czyli moją sytuację rodzinną i do niej dopasują dziecko tak by zarówno my i dziecko przysposobione miało łatwiejszy start. Z rózmów w ośrodku Pani powiedziała że oczywiście wybierają dziecko pod kontem rozów któr przeprowadziliśmy ipt. Myślisz że można temu wierzyć?
Kruffka - 2008-02-04, 22:48

Magdaleno, heh, jakbym słyszała siebie. Też pięć lat temu prosiliśmy o, i dostaliśmy, dziecko zdrowe.
Po trzech latach doszliśmy, że to nie my jesteśmy nienormalni, tylko dziecko tak naprawdę jest chore :blazen: Dużo u nas specjalistów, którzy twierdzą, że dziecko trafia do nas w wieku 4 lat, jako tabula rasa.
Ja tam o swoim rodzonym trzylatku nie twierdzę, że jest tabula rasa. A przyjęty czterolatek? Też wiedział swoje o życiu...

Jestem przeciwna zakładaniu rodziny zastępczej przez ludzi, którzy mają swoje dzieci rodzone jeszcze małe. U nas bardzo głęboko odbija się to na naszym małym synku i to dodatkowo sprawia, że jest nam trudno z przyjętym dzieckiem.
Są kraje, gdzie otwarcie powiedzą Ci, żeby różnica wieku między przyjętym a rodzonym była 6 lat, na korzyść Twojego.
U nas specjaliści Ci tego nie powiedzą, tylko ja Cię proszę o zastanowienie.

Kasia - 2008-02-04, 23:23

Witam!
Popieram! Wyobraź sobie sytuację, że przyjmujesz do domu 6- 7-latka. 10-latka... Nowe dziecko niekoniecznie będzie nieśmiałe i ciche - bo nowe. Wyobraź sobie że wprowadza swoje rządy, a Twój synek się go boi. Nie mówiąc o tym, że kłamie, przeklina i generalnie nie jest dobrze wychowany i ułożony, wykłóca się o wszystko i pyskuje. Nie chodzi o budowanie jakiejś makabrycznej wizji rodziny zastępczej, ale o realne spojrzenie na sprawę.
Mając na uwadze dobro swojego dziecka nie zgadzaj się na dziecko starsze niż półtora roku. I nie bój się co powiedzą "te panie". Panie nie są tu ważne, najważniejsze są dzieci - nasze własne i te przyjęte. I trzeba to tak zorganizować, żeby było najlepiej.
My mamy 3 dzieci, najstarsze 8, najmłodsze prawie 3. Od kilku miesięcy jesteśmy rodziną zastępczą dla dziecka rok młodszego od naszego najmłodszego. To są małe dzieci, raz się biją, raz współpracują i jest super. Ale to był nasz jedyny warunek co do dzieci do rz - żeby były młodsze od naszych. Panie uznały, że wiemy czego chcemy i mamy to przemyślane i zgodziły się z nami.

Życzę trafnych decyzji
Kasia

Magdalena2509 - 2008-02-05, 07:45

Srdecznie dziękuję za wasze wpisy. Nie sądziłam, że nie jestem sama z takimi myślami. Zawsze się bałam, że w moich słowach i myślach jest jakaś bezwzględność - że z jednej strony chcę, pragnę z całych sił przysposobić dziecko a z drugiej boję się o własne. To tak jakbym z góry zakładała, że moje jest lepsze a przeciez nie tędy droga. Teraz WIEM dzięki wam, że moje myśli nie są nie wporządku, że mam prawo mieć wątpliwości. .... Niesamowite jest to, że są takie miejsca gdzie można o tym rozmawiać! Dziękuję za nie. Jeśli mogę trochę jeszcze was podpytać: Mój synek ma teraz 3,5 roku w lipcu kończy 4 lata. Szolenie w którym mamy uczestniczyć (czekamy aż zbierze się grupa) będzie miało 60godz. (podobno trwa do września) czy gdybym przysposobiła 2,5 - 3 latka ta różniaca byłaby od strony praktycznej do przyjęcia?
Pozdrawiam i życzę miłego dnia!

Kasia - 2008-02-05, 10:18

Początkowo była mowa o rodzinie zastępczej, teraz piszesz o przysposobieniu (=adopcja). To oczywiście dwie różne sytuacje. Baaardzo różne. Napisz co masz na myśli. I napisz może jak Ty sobie wyobrażasz Wasze życie po przyjęciu dziecka - będzie się można odnieść do Twoich konkretnych oczekiwań.
Nie bój się zadawać pytań i mieć wątpliwości! Teraz właśnie jest na nie czas, później może być za późno...

Pozdrawiam cieplutko

Kasia - jeszcze gość ;)

Magdalena2509 - 2008-02-05, 10:28

Przepraszam jakoś tak z rozpędu napisałam... mam na myśli rodzinę zastępczą.
Czego oczekuje...
Teraz moja rodzina składa się z trzech osób:męża, synka (3,5 roku) i mnie.
Zawsze chciałam żeby moja rodzina była przynajmniej 4 osobowa i jakoś zawsze wiedziałam, że chce by to drugie dziecko było "nie moje biologicznie". Z myślą: "czy to już czy za rok...." borykam się od 1,5 roku. Czekałam żeby mój synek był starszy bo tak instynktownie czułam że to dziecko powinno być młodsze, że tak będzie lepiej. (i tu utwierdział się w przekananiu).
Chiałabym żeby z czasem była to rodzina zgrana i kochająca, mogąca na sobie polegać. I chyba dlatego tak się przestraszyłam FAS. Jak już pisałam niegdy nie wierzyłam, że jakiekolwiek dzicko może być z natury złe, nie wierze w geny ... ale nie wiedziałam, że to może nie o genach się słyszy tylko o FAS. Bo przecież nikt nie odbiera dzici rodzicą bez powodu a alkohol jest najczęstszym.

agafia - 2008-02-05, 11:58

Powymądrzam się trochę ;)

Zdarza się, że dzieci są odbierane "bez powodu" tzn. powodem odebrania jest ubóstwo i niezaradność rodziców a czasem nadgorliwość pracowników socjalnych i źle pojęty przez sąd interes dziecka. Ale w takim wypadku (po wykonaniu pracy z rodziną biologiczną - która to praca często nie jest wykonywana) dziecko powinno możliwie szybko wrócić do domu.

Sytuacja jest inna gdy rodzice (matka) nie są w stanie sprawować opieki (z powodu choroby, często psychicznej) lub (co częstsze) nie chcą tej opieki sprawować (z powodu własnych zaburzeń emocjonalnych jakie są częste np. u matek, które same wychowały się w DD czyli były odrzucone i odrzucają, z powodu choroby alkoholowej, narkomanii etc. u podłoża których często też leżą zaburzenia emocjonalne). Tu powrót jest trudniejszy i mniej prawdopodobny ale nie znaczy to, że ta najważniejsza więź w życiu dziecka, więź z matką biologiczną, jest mniej istotna. No i tu często dzieci są obciążone FAS/FAE i często trafiają do RZ bez diagnozy (bo nie została postawiona lub została ukryta).

Pierwszym i podstawowym obowiązkiem matki chcącej przyjąć dziecko do RZ jest zapewnienie bezpieczeństwa (fizycznego i emocjonalnego) swojemu biologicznemu dziecku (dzieciom). Dzieci biologiczne nie mogą stawać się ofiarami pomysłów swoich rodziców, którzy zapragnęli zostać rodziną zastępczą (jakkolwiek by te pomysły nie były szczytne). A zapewniając bezpieczeństwo trzeba brać pod uwagę, że dziecko przyjęte będzie zaburzone (bo jest to wersja najbardziej prawdopodobna).

Czy dla biologicznego 4 latka 1 - 1,5 roku różnicy wystarcz? Nie wiem. To bardzo indywidualna sprawa. Trzeba jednak mieć stale na uwadze fakt, że biologiczny 4 latek nie jest żołnierzem frontowym zaprawionym w bojach. Przyjęty 2,5 - 3 latek już może nim być (choć nie musi). I jak uzna, że warto walczyć to zawalczy....

Magdalena2509 - 2008-02-05, 14:47

Jednym słowem wybór i ryzyko które on może przynieść i tak stoi przed mną samą.
Dziekuje i pozdrawiam :papa:

Gośka - 2008-02-05, 14:57

Może ja wtrącę swoje trzy grosze. Kiedy czyniliśmy starania o Karolę, pani kurator stwierdziła, że dostajemy bardzo mądre i rezolutne dziecko i musimy tak postępować, aby stworzyć mu idealne warunki do rozwoju. Pierwsze badanie psychologiczne wypadło bardzo mizernie, a pierwsze dni w domu koszmarnie. Pani kurator nie miała złych intencji: mała wychowywała się wśród dorosłych, umiała dużo i nieźle mówić ( jak każdy Fasik), życie nauczyło ją zaradności, czyli grzecznego proszenia obcych o jedzenie itp. Na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie dziecka bardzo elokwentnego. Dostaliśmy jajko niespodziankę, ale nie żałujemy. Dzięki niej wielu rzeczy nauczyliśmy się, jesteśmy lepszymi ludźmi. A ona? Ciągle sie rozwija na miarę swoich możliwości, my też sie staramy panować nad emocjami i jest dobrze. Faktem jest, że stara sie wymuszać na nas różne rzeczy, zawsze dąży, aby być "ponad" naszymi biologicznymi dziećmi, bardzo często czuje sie skrzywdzona, bo nie rozumie niektórych spraw...Generalnie nie jest źle. I nie wiem, czy taki strach przed dziećmi z FAS jest uzasadniony? To też dzieci, chcą być kochane, akceptowane, chociaż robią wszystko, aby zniechęcić do siebie. Jeśli ktoś jest na tyle silny i odpowiednio przygotowany, ma wewnętrzne przekonanie, że chce, czemu nie Fasolka? Czsami dzieci bez FASu potrafią nieźle dołożyć... Sam fakt odrzucenia. Należy sie liczyć z tym, że z dziećmi zawsze są jakieś problemy, różnią sie tylko natężeniem i jest dobrze, gdy potrafimy nad nimi zapanować . Na miejscu Magdaleny poczekałabym jeszcze trochę, aż jej mały podrośnie - ale to moje zdanie. Pozdrawiam.
Magdalena2509 - 2008-02-06, 08:29

Gosiu dzięki za odpowiedż.
Musze powiedzieć że wczoraj coś się wydarzyło...
Opowiadałm mojemu mężowi o tym co wyczytałam o FAS, przyniosłam wydrukowane materiały. Myślałam że się przejmie, wystraszy itp. A on ... zaczął się śmiać. Nie widziałam o co chodzi? a on mówi że myślał że to coś straszniejszego! I chyba ma racje. Mój syn też tupie nogami gdy coś chce, trzaska drzwiami i mówi że idzie do babci, rzuca zabawką, chce wymuszać płaczem rzeczy (na babcie to działa :) ), chce żeby wszyscy robili co on, narzucac nam swoje - a przecież nie może mieć FAS bo ja nie piję alkoholu. Ale codziennie jest grzeczniejszy , zaczyna wiedzieć że się wymaga od niego sprzatania pokoju, zjedzenia talerza zupy bez błaznowania, zaczyna dzielić się zabawkami itp. I tak sobie myślę, że może mąż ma racje! Że jeśli weźmiemy dziecko teoretycznie bez FAS a potem okarze się, że jednak jest chore to i tak sobie poradzimy. Jak to z dziećmi powoli i do przodu. Teraz jestem dobrej myśli. Ale napewno nie chciałabym być "rodziną zaprzyjaźnioną". Nie mogłabym przez ten czas czekać i np. po weekendzie zaprowadzać dziecko z powrotem. Myśle że za dużo by mnie to kosztowało, a mój syn też nie zrozumiałby tego. Poczekam, będę miała więcej czasu na myślenie :) I dowiedzienia się od WAS czegoś pożytecznego.
Miłego dnia :kwiatek:

Gośka - 2008-02-06, 10:07

Myślę, że to dobry pomysł, aby troche poczekać. W wolnych chwilach czytaj posty na forum, jest tu wiele przemyśleń, opisanych doświadczeń rodziców zastępczych. Jeśli chodzi o Twojego synka to pewnie zachowuje sie jak typowy trzylatek, troche przekorny, starający sie byc bardzo samodzielny. Musisz wiedzieć, że duże dzieci z FAS bardzo często są takimi trzylatkami. Twój synek będzie rósł, zmieniał zachowanie, nabywał nową wiedzę. U Fasolek nie koniecznie wszystko idzie sprawnie i gładko. Trzeba samemu szkać różych sposobów, aby radzić sobie, korzystać z doświadczeń innych. Najważniejsze, aby zmienić sposób myślenia i postarać sie zrozumieć potrzeby tych dzieci. Ale życie jest życiem... Moje 15 letnie dziecko zamiast czytać Zemstę woli kolorować książeczki i bawić sie lalkami....I nigdy nie wraca do domu o wyznaczonej porze, często kłamie i jest wybitną specjalistką od wywoływania w nas poczucia winy. Często krzyczy i awanturuje się , jest bezgranicznie naiwna i słabo się uczy...Ale nie wyobrażamy sobie , aby jej z nami nie było. Jesteśmy rodziną od prawie 9 lat i tak zostanie na zawsze. Bo dla równowagi potafi przytulać się i wiem, że ma tylko nas, świetnie radzi sobie z pracami typu, mycie sprzątanie, prasowanie. Staram sie za wszelka cenę udowodnić jej, że wiele potrafi: wspólnie robimy bukieciki z suchych liści, ozdoby choinkowe, wkrótce będziemy malować pisanki. Obdarowujemy tymi wytworami znajomych i mała promienieje, gdy wszyscy ja chwalą. A dzieci biologiczne? Owszem staraja sie jej pomagać w lekcjach, sa starsze i rozumieja jej problemy, chociaz niektóre zachowania małej je irytują. Tyle o nas. Pozdrawiam .
Kruffka - 2008-02-06, 10:53

Magdaleno, tu nie chodzi o zwykłe rzucanie zabawkami, wysmarowanie całego mieszkania mydłem (to wczoraj zrobił mój rodzony synek) i takie inne. To coś głębszego.
I nie chodzi też o to, że dzieci z FAS, to nie ludzie i nie można ich przyjąć do rodziny. Trzeba być tylko należycie przygotowanym i silnym jako rodzina.
Myślę, że zdrowo by było, żeby to Twoje dziecko stało się wzorem dla przyjętego, a nie przyjęte dla Twojego rodzonego. Jaka różnica wieku wystarczy na osiągnięcie takiej relacji, nie wiem.

Magdalena2509 - 2008-02-06, 14:09

Mam takie przyziemne pytanie które kołacze mi się w głowie od jakieś czasu: czy istnieje jakaś różnica w wychowywaniu dziewczynki lub chłopca?
(Jak wiecie mam synka). Na pytanie co byśmy chcieli dziewczynkę czy chłopca odpowiedzieliśmy że to dla nas bez znaczenia. A myślicie że ma to jakieść znacznie?
I jeszcze jedno:
czy wskazano wam konkretne czytaj:jedno dziecko czy mieliście kontak z większą ilością dzieci? ...... Ja chyba jestem naiwna, że jak coś do czego przyjdzie, ż, że będę wiedziała, coś poczuję.
Pozdrawiam licze na odpowiedzi.

Kruffka - 2008-02-11, 09:43

Podaję ci link do kilku dobrych, sprawdzonych rad:
dzieciaki do domu

bolek - 2008-03-02, 00:30

Musze wtrącić tu 2 słowa.

Moje chłopaki to katastrofa. Moze nawet więcej.

Ale biologiczne dzieci znajomej to gorzej nisz chodzące zło. A kobieta jest ze złota. Duzo to wychowanie. I walka. ktoś mi kiedyś tu właśnie na tym forum poradził tresurę moich chłopaków. I muszę przyznać ze to jest właściwa metoda dla trudnych dzieci.
A tak na marginesie: własne mogą być dużo gorsze.

Powodzenia.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group